R58: Katarzyna Puzyńska "Więcej czerwieni"

R58: Więcej czerwieni...


Drodzy,
dzisiaj rano przy porannej kawce - skończyłam czytać "Więcej czerwieni" Katarzyny Puzyńskiej. "Więcej czerwieni" czyli powrót do Lipowa i okolic, powrót do głównych bohaterów tej malowniczej krainy. Przyznam, że po "Motylku" nie sięgnęłam od razu po "Więcej czerwieni", gdyż uważałam, że muszę najpierw przetrawić to co mi się podobało i przede wszystkim to co mi się nie podobało. I jestem daleka od porównywania dzieł w stosunku do siebie, ale w tym przypadku wypowiem się bardzo szczerze w tej kategorii.
Otóż, według mnie "Więcej czerwieni" podobało mi się bardziej od "Motylka" o połowę mocniej. Oczywiście doceniam bardzo element obyczajowy w tego typu kryminałach, ale w "Motylku" było dla mnie tego zdecydowanie za dużo. Jednakże jest to moja opinia. Autorka w pierwszej części prawdopodobnie chciała pokazać nam społeczeństwo, z którym my czytelnicy będziemy mieć do czynienia przez wiele części.
Z jednej strony jest to zabieg poznawczy i dzięki niemu wiem, jak i z kim mam do czynienia, ale w pierwszej części zbyt bardzo te wątki wtrącały mi się w skupienie nam motywem i samym morderstwem. W "Więcej czerwieni" na pierwszy plan wysuwa się typowy motyw kryminalny (seryjny?), a obyczajówka w tle. Dla mnie? Miód na serce, dlatego, że skupiałam się na bardzo rozbudowanym wątku okraszając szczyptą relacji, które nie będę ukrywać mocno mnie wciągnęły, zwłaszcza jeśli chodzi o główna parę policyjną. Kasiu? Brawa :)

Sama książka jest napisana w stylu takim samym jak poprzedniczka. Język nietrudny, ale i niebanalny. Autorka mocno zaskakuje wiedzą, w niektórych dziedzinach, które to zajmują głowy bohaterów książki (patrz Wiktor Cybulski - wina oraz sery :)). Wspaniałe dostosowanie postaci, charakterów, które nas pociągają, denerwują a i może wzbudzają sympatię.
Osobiście uważam, że "Więcej czerwieni" zasluguje na miano rasowego kryminału, ponieważ akcja, brawurowa relacja prywtno-służbowa bohaterów, a i sam morderca nadaje książce niesamowitą atmosferę i charakter gatunku.

Oczyiwście akcja dzieje się nietylko w Lipowie, które zdążyliśmy poznać w trakcie "Motylka", ale i w Brodnicy, Żabich Dołach i lokalnych miejscowościach. Cieszę się, że mapa geograficzna książki rozszerzyła się, ponieważ z całym szacunkiem, ale nie lubię umiejscowiania w jedym punkcie wszystkich morderstw. Przykładem jest ciągłe rozwiązywanie morderczych zagadek przez sandomierską policję w "Ojcu Mateuszu". Aż strach jechać do tego Sandomierza, bo na każdej ulicy przynajmniej dwa razy leżał trup :P

Wracając do wątku.
Dla mnie - wspaniale rozwijająca się dynamika postaci pani komisarz Klementyny Kopp. Jej skomplikowanie, specyfika i charakter powodują, że pragnę ją poznać jeszcze mocniej. Dodatkowo w "Więcej czerwieni" nie poczułam ani razu tego co mnie wykwitnie irytowało w "Motylku"  - a mianowicie - brodnicka i lipowska policja - nie ziała na kilometr niewiedzą. Nareszcie mialam kontakt z rasowym dochodzeniem, a nie z komisariatowym miotaniem sie "co mam teraz robić?". Domyślam się, że autorka chce nam przedstawić rozwój drugiego głównego bohatera, ale mnie w pierwszej cześci, aż śmieszyła chwilowa niewiedza Daniela Podgórskiego.

Ogólna moja ocena "Więcej czerwieni", za to że niesamowicie wiciąga, niesamowicie barwną i szybka akcję, świetne kreacje postaci - oscyluje w granicach 10. Na tyle wciągnęłam się w osobowość komistarz Kopp, że zamówiłam kolejna część morderczych historii pani Kasi Puzyńskiej.
Polecam gorąco. Lipowo jeszcze nigdy nie było tak krwawe jak w tym psychologicznym (:)) przypadku.

Pozdrawiam ciepło :*

-KinayS.     



Komentarze

Popularne posty