R22: Katarzyna Bonda "Pochłaniacz"

R22: Pochłaniacz


Witam Was bardzo serdecznie po długiej przerwie! 

Za oknem jesień, która mocno zachęca mnie do dłuższego przesiadywania w ciepłym fotelu z kubkiem herbaty i dobrą książką. A jeśli mówimy już o dobrej książce to przedstawiam Wam najlepszy, jaki kiedykolwiek czytałam w swoim życiu, kryminał Pani Katarzyny Bondy pt. "Pochłaniacz". 

Dobrze wiecie, że kryminał czy sensacja nie jest moją mocną stroną literackiej duszy, ale zaryzykowałam i w ciemno kupiłam tę książkę w czasie (ponownej!) delegacji do Katowic. Czytałam wiele pochlebnych i też tych mniej, opinii na temat tej pozycji, zatem stwierdziłam, że jest to dla mnie niemałe wyzwanie. Chciałam zmierzyć się z "Pochłaniaczem" i sprawdzić, która strona miała rację. Bałam się jednak, że zrezygnuję po połowie czy nawet po kilku rozdziałach (jak już bywało wcześniej z innymi).  W moim związku to raczej mój mąż jest specjalistą od kryminałów, a ja bardziej brnę w stronę lit.fantastycznej. Ale zdecydowałam się i z miejsca kupiłam. Raz kozie śmierć i może czas coś zmienić. Po przeczytaniu stwierdziłam, że nie ma co się kierować czyjąś opinią. Stwórz swoją, jaka by ona nie była.

"Pochłaniacz" dojrzewał pewien czas na mojej półce. Nie sięgnęłam po książkę od razu ze względu na to, że kończyłam jeszcze "Muzykę gwiazd". Gdy skończyłam, nie rzuciłam się bez zapamiętania na nową zdobycz. Dodatkowo tliła się we mnie myśl, że jest to kryminał a moje początki były bardzo trudne z tym gatunkiem. Kiedyś zaczytywałam się takimi książkami a później z przyczyn czysto osobistych stwierdziłam, że to chyba nie jest moja bajka i chyba się wypaliłam. 

Jednak, któregoś dnia przeczytałam początek recenzji jakiegoś chłopaka, który na empiku napisał, że utwory Pani Kasi nie są dla każdego, ponieważ należy przy nich myśleć a nie tylko odbębnić sześćset stron i z powrotem na półę. Przekonałam się. Stwierdziłam, że dam radę, nawet jeśli nie zapałam ponowną miłością do kryminałów to mimo to - przeczytam. Jeszcze raz zerknęłam na "specyfikację" na okładce. Popatrzyłam na zegar - była 22:15, gdy otworzyłam książkę. Mój mąż rozpoczynał właśnie nocną zmianę, moja córa słodko spała w pokoju tuż obok a ja zaczęłam przygodę z "Pochłaniaczem".

Zanim zacznę rzucać konkretami, powiem tak: gdy stwierdziłam, że wypadałoby już rozsądnie iść spać, była godzina 3:05. Oczywiście, musiałam odłożyć książkę i udać się w objęcia Morfeusza, ponieważ rano nie byłoby najlepiej z moją koncentracją i wyspaniem ;P.

Zatem: Pierwsze moja myśl, po przeczytaniu ostatniego, najbardziej niewdzięcznego zdania ("Koniec tomu I") - Pani Kasiu, jeśli będzie to Pani czytała - Chylę czoła do samej ziemi dla Pani talentu. 

Słuchajcie, "Pochłaniacz" to nie jest jakaś jedno-liniowa historyjka z morderstwem w tle. Faktycznie zmusiła mnie do myślenia i to bardzo. Pod koniec czytania moje tryby w głowie pracowały tak mocno, że gdy skończyłam to nie mogłam zasnąć. Wciąż miałam te sprawę w swoim umyśle, jej bohaterów i kto stoi za wykonaniem zbrodni.  

Bohaterką książki jest niezwykle utalentowana profilerka, która zostaje wciągnięta w sprawę, wydarzeniami sięgającą lat 90-tych. Nie jest to ten typ bohaterki, która wysmakowanie wyglądająca, niemająca żadnych problemów i życia osobistego, wysyła złoczyńców za kratki po jednym spojrzeniu na ich personalia. 
Kiedyś przeczytałam, zapytanie na FB Pani Kasi "Czy Saszę da się polubić?" Moja odpowiedź brzmi: "Oczywiście, że tak! A dlaczego? Ponieważ jest człowiekiem, który w najnormalniejszy sposób jest podobna do nas. Ma problemy, przeszła niejedno, wyciągnęła wnioski, ale zdarzają jej się chwilę słabości, które ma każdy z nas."
Przez to świat przedstawiony w książce jest dla mnie bardzo wiarygodny. Nie czytamy książki o superbohaterze tylko o normalnym człowieku, który wykonuje swoja pracę lepiej lub gorzej. Jego problemy stają się naszymi i jeśli pokryją się z naszą życiową dolą, kiwany głową i szepczemy pod nosem "Tak przecież jest w życiu".

Sama akcja książki rozgrywa się w niedalekim odstępie czasu od obecnego. Jednak na samym początku cofamy się do lat 90-tych, aby poznać sprawę, od której się wszystko zaczęło. Niezwykle realistycznie uwiarygodniona niby błaha historia młodych, przeradza się w straszne zdarzenie, które odbija swe piętno na ich osobowościach. Trudne decyzje, zagmatwane problemy, ciekawe postacie, których nie sposób nie lubić. Kolejny atut tej książki to przedstawienie pracy funkcjonariuszy Policji. Nie będę tutaj kadzić, ale prawda jest taka, żeby przedstawić funkcjonowanie Firmy, należy poznać ją od środka, od warsztatu. Posłuchać rozmów, poznać sposoby działania tych ludzi. Tutaj kolejne gratulacje dla autorki, jej talentu i doświadczenia, ponieważ przez to, że świetnie opisała rzeczywistość, książka wciągnęła mnie potwornie mocno. Moje życie osobiste i praca zawodowa rodziny jest w pewien sposób związana z tą Formacją, dlatego nie mogłam się oderwać od literackiego arcydzieła. Mogłabym namnożyć przykładów, przy których podniosłam kąciki ust do góry.
Brak zbędnych opisów. Same konkrety. Ktoś napisał na stronkach, że książka jest przegadana, że można by ją skrócić. Ja zdecydowanie mówię "absolutnie nie", ponieważ wydaje mi się, że osoby które w ten sposób mówią, nigdy nie miały do czynienia z pracą np. dochodzeniówki. Jak chcemy rozwikłać sprawę bez rozmowy?

Mimo dużej ilości bohaterów, jak już wspomniałam wyżej, nie da się ich nie lubić. Każdy jest charakterystyczny, każdy ma w sobie coś wyjątkowego, każdy ma jakieś rysy na swojej duszy. Do niektórych przywiązałam się tak mocno, że żałowałam, że to już koniec. Wspaniałe usytuowanie akcji w moich jednych z ulubionych rejonów Polski - Trójmiasto. (Aż chciałoby się ponownie jechać nad morze). Wspaniałe i płynne przejście do sedna i połączenia wszystkich ze sprawą. W książce, dodatkowo jest masę nazwisk i faktów, które dodatkowo uwiarygodniają treść. Oczywiście zabieg rewelacyjnie wpłynął na łatwość wyobrażenia sobie akcji.   

Pani Kasiu: osobiście jest Pani sprawczynią, że wróciłam do pasjonowania się literaturą kryminalną. Gdy skończyłam czytać "Pochłaniacza", zapragnęłam jeszcze i więcej. Już nie mogę się doczekać następnych tomów serii. Z osobistych przemyśleń, najbardziej chciałam Pani podziękować za to, że mimo iż czytałam kryminał wywróciła Pani moje emocje i serce na lewą stronę i z powrotem. Zapłakałam nad tragedią Matki i Ojca. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak mocno przeżyje te fragmenty. Za to, że przez cały utwór domyślałam się, kto zabił a kilka rozdziałów na końcu moje domysły poszły na marne. Dziękuję za Jacka Waldemara i za jego udział w życiu Moniki. Myślę, że to on najbardziej ujął mnie za serce. Za Ducha, który miał niepohamowany apetyt. No i oczywiście dziękuję za niespodziewane zakończenie.

Dziękuję za niesamowity zwrot w moim literackim życiu. Jestem Pani absolutną fanką i życzę dalszych sukcesów, które będę z niecierpliwością śledzić.

Moja ocena jest oczywiście jak najwyższa. Wciąż we mnie się tli zaskoczenie i podekscytowanie. Wspaniała książka. Polecam gorąco. 

-KinayS.
("Ciszej będziesz, dalej dojdziesz")   

          

Komentarze

Popularne posty