R32: Zygmunt Miłoszewski "Domofon"

"Domofon"...


Witam,
któregoś dnia przed wyjazdem na urlop, po prostu weszłam do księgarni targana wewnętrzną potrzebą i zebrałam ze sobą "Domofon" Zygmunta Miłoszewskiego. Kiedyś na FB Katarzyny Puzyńskiej spotkałam właśnie tę pozycję, którą autorka polecała. Mimo, że jest to książka typu - grozy, sięgnęłam po nią. "Domofon" to debiut Miłoszewskiego i tak samo mój w tym typie powieści. 

Nie będę ukrywać, ale książka rewelacyjnie wciąga. Miłoszewski ma w stylu swojego pisania coś takiego, coś typu takiej prostoty, która powoduje, że czytać jego książki może dosłownie każdy i gwarantuję, że każdy poczuje tą wewnętrzną potrzebę dowiedzenia się co kryje się na dalszych stronach "Domofonu". Uważam, że Miłoszewski osiągną absolutny sukces, wydając "Domofon" - co zaowocowało tym, że jestem na 100% pewna, że sięgnę po inne książki Pana Zygmunta. 

Troszkę o treści:
Obskurny, szary, blok z wielkiej płyty, na warszawskim Bródnie przywołał mi skojarzenie z katowicką Super jednostką (przepraszam mieszkańców Super jednostki, ale gdy czytałam o bloku, w którym dzieje się akcja "Domofonu" od razu pierwszy obraz jaki mi się pojawił przede oczami wyobraźni była własnie Super jednostka. Nie żebym coś... jednak takie skojarzenie... cóż), w którym mieszka zwykłe, na swój sposób normalne skupisko ludzi jak w każdym tego typu bloku. 
Któregoś dnia, na klatce schodowej zostaje znaleziona głowa młodego mężczyzny, a na domiar złego jego ciało tkwi w zaciętej windzie między piętrami... Nie będę ukrywać, ale sam fakt zaistnienia takiej sytuacji jest interesujący, ale dodatkowo Miłoszewski powoli zaznajamia nas z historiami życia żywych mieszkańców tego bloku. 
Ciągłe kręcące się dziwne sytuacje, które mieszkają w poszczególnych lokalach i popychają ich właścicieli do różnych, niewyjaśnionych decyzji, powoduje, że z chęcią i niecierpliwością brniemy przez dalsze kartki "Domofonu". Każdy z bohaterów w tej książce jest na swój sposób barwny i emocjonalny, ale i też mrożący krew w żyłach (mam na myśli np. Pana UFO). Zebranie tak różnych charakterów w jednym skupisku powoduje, że chcemy poznawać motywy ich działań, charaktery i rodziny. Chcemy ich polubić, znienawidzić lub po prostu pokochać za to jakimi są (tak jak w zwyczajnym bloku na naszym osiedlu). Jednak fakty czasami wykraczają poza granice części naszej racjonalnej wyobraźni. 
Książka mocno zapada w pamięć i potwierdza talent autora. Wspaniale "zamknął" swoich bohaterów w więzieniu, którym staje się sarny bródnowski blok. Przyznam, że nigdy nie chciałabym znaleźć się w podobnej sytuacji, nawet w przenośni ;). Tak na prawdę owe "zamknięcie" można różnie interpretować. Moje było np. skojarzone z szaleństwem osoby uwikłanej w kłębisko swoich myśli, przeżyć i co najważniejsze problemów, które nie zostały do końca przerobione w przeszłości i swoimi korzeniami ciągną się do teraźniejszości. 
Nie będę nic więcej dodawać - jak tylko sugeruję sięgnięcie, jednak nie przed snem ;)

Polecam - dla mnie 8/10 - to wysoko jak na Miłoszewskiego i mój debiut :) (przez moment byliśmy w podobnym położeniu debiutantów) :). To pierwsza książka tego typu na mojej półce i nie żałuję, że się na niej pojawiła. Zapewne sięgnę po następne pozycje tego autora.

Pozdrawiam

-KinayS.

Komentarze

Popularne posty