R47: Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz "Awaria małżeńska"
R47: Awaria małżeńska...
Cześć,
ostatnio w ramach urlopu przymusowego (zabawne określenie grypy w sezonie;)) przeczytałam "Awarię małżeńską". Już od dawna chciałam zgłębić "Awarię", ale jakoś nie było mi po drodze, ale któregoś dnia weszłam do księgarni i od razu jak zobaczyłam tę książkę to od razu ją kupiłam.
Fragment na okładce - z humorem zachęca nas, aby zasięgnąć po książkę i dobrze się bawić.
I oczywiście nie pożałujecie. Bo przez około 370 stron, mamy do czynienia z wnikliwym opisem rozkładu małżeńskiego, który chcąc nie chcąc nas bawi. Bo właściwie ujmując tak jak autorki sobie to wyobraziły - to nie da się nie czytać tego z uśmiechem a ustach.
Mamy do czynienia z dwoma historiami małżeństw, którzy znajdują się na najtrudniejszym etapie (według mnie) swojego życia. Kariera zawodowa przeplatająca się z obowiązkami domowymi i rodzicielskimi, wprowadza w życie bezsilność, brak chęci i obojętność. Czy to nie jest znane? Jest!
Bo taka jest prawda życiowa. Po całym dniu pracy, przychodzi czas na pracę domową, sprzątanie, mycie, zajęcia dodatkowe poganiając sprawami zawodowymi, porządkami a gdzie miejsce dla siebie? Nie ma... i jak sobie z tym poradzić?
No, ano wychodzi na to, że recepturą jest znalezienie się w nieodpowiednim momencie w nieodpowiednim czasie właśnie w tym miejscu, w którym jedziesz autobusem, którego kierowca zabija kota...
Brzmi głupio? Nie! Jedyne określenie jakie ciśnie mi się na usta to określenie - Niesamowite!
Zwyczajna komedia, zwyczajny początek, który bawi, a jednak pokazany łańcuch zdarzeń, który doprowadził do tej tragicznej śmierci biednego futrzaka - daje nam do myślenia, że każdy z nas może być uczestnikiem właśnie takiego łańcucha.
Chyba przerażające to jest po trochu. Bo jeżeli pokłócę się z mężem, a on się spóźni przez to do pracy a w związku jego przełożony dostanie napadu nerwowego kataru i wyląduje w szpitalu z powikłaniami to oznacza, że powinnam ważyć słowa na raz następny... ;P Czyż nie przerażające? I tak jest własnie w przypadku "Awarii małżeńskiej".
Utrudzona utrata dziewiątego życia przez kota łączy cztery osoby w swych małżeństwach na nowo wraz z ich dziećmi i przygodami szkolnymi, zawodowymi, nieprzespanymi nocami,grypami jelitowymi itd, itp. z cyklu życie zawodowego rodzica.
Warto przeczytać "Awarię...", bo ta książka ukazuje błędy jakie popełniamy bardzo często, "bo w końcu mnie się należy", "bo on/ona mnie nie docenia co ja dla nich robię..." . Jakie to znane? No więc właśnie, ludzie powinni uczyć się na błędach, a wnioski i przykłady w humorystyczny sposób pokazane przez autorki - daje do myślenia. Że przesadny fanatyzm, aby w domu było czyste muzeum, czy praca, która jest dla mnie najważniejsza, kosztem kontaktu z dziećmi czy żoną/mężem jest warte takiego poświęcenia?
Patrząc na to wszystko z góry?
Nie.
Ważne jest wypośrodkowanie i zdrowy rozsądek, aby nie zwariować a zachować wszystko na dopuszczalnym poziomie.
Skarb wiedzy na temat życia, dla niektórych którzy uważali, że niemożliwy do wprowadzenia? Zapytajcie Sebastiana i Mateusza. Wszystko da się zrobić, czasem trzeba chcieć a czasem po prostu TRZEBA ;)
Zapraszam do lektury z całego serca. :)
Moja ocena - 10/10 :)
Wspaniała komedia i nauka na przyszłość.
Pozdrawiam
-KinayS.
Komentarze