R49: Camilla Lackberg "Księżniczka z lodu"
R49: Księżniczka z lodu...
Cześć,
nie będę ukrywać, ale przeczytanie powyższej książki było dla mnie pewnym eksperymentem. Ponieważ nigdy nie mogłam się przekonać do szwedzkiego stylu pisania... jakoś odwlekałam moje zetknięcie się literaturą skandynawską.
Problem polega na tym, że zawsze chciałam się zagłębić w tamten rejon literatury... ale wciąż słyszałam, że nasi zamorscy sąsiedzi lubują się w rozbudowanych opisach a powszechnie wiadomo, że ja z opisami jestem totalnie na bakier.
Pewnego razu kupiłam "Księżniczkę z lodu" urzeczona opiniami o tym, że Lackberg to jedna z najciekawszych pisarek jeżeli chodzi o kryminał, ale jakoś mnie nie ciągnęło od samego początku żeby rzucić się na tę książkę. Wiało chłodem... aż do zeszłego tygodnia.
Byłam tak nasycona "Krwawą wyliczanką", że uznałam, że muszę przeczytać jeszcze jeden kryminał. Zdecydowana melodia na ten typ i styl sięgnęłam po "Księżniczkę z lodu".
Eksperyment, w pełni znaczenia tego słowa udał się w 100%. Książkę przeczytałam w przeciągu kilku dni. Gdyby nie praca, obowiązki i codzienne zmęczenie - myślę, że przeczytałabym ją w dwa dni.
Podpisuję się wszystkim co się da, że Camilla Lackberg jest prawdziwą królową szwedzkiego kryminału. Wspaniała "obyczajówka" z makabryczną zbrodnią w tle.
Mała szwedzka miejscowość, w której każdy zna się z każdym. Każdy zna historie każdej rodziny od podszewki (bo przecież w takich miejscowościach to standard). Syndrom "Co ludzie powiedzą na to, że honor tego i tego został nadszarpnięty?"
Głównymi bohaterami są Erika Falck, która mieszka w Fjallbacka'ce w rodzinnym domu, zmagająca się z problemami osobistymi, rodzinnymi i autorskimi (tak! tym razem po raz kolejny mamy do czynienia z autorką książek biograficznych) oraz policjant Patrik Hedstomem, który gra główne skrzypce w prowadzonym dochodzeniu. Oczywiście oprócz nich, historia jest bogata w barwne postaci, które niełatwo zapomnieć. Dzięki temu idealnie poruszamy się w miejscowościach opisywanych przez autorkę i dokładnie wiemy z jaką osobą mamy do czynienia. Autorka mocno nacisnęła na klimatyczność Fjallbacka'i. W tej miejscowości każdy jest albo po przejściach, albo każdy ma jakąś tajemnice i to jest ciekawe. Psychologiczny aspekt społeczny bohaterów powoduje, że pragniemy czytać więcej i więcej. Strony mknął jedna przez drugą i ani się obejrzymy - następuje koniec książki.
Akcja "Księżniczki..." rozpoczyna się od przedstawienia kilku faktów i uderzająco makabrycznego miejsca zbrodni z zamrożonym ciałem... Nic dodać, nic ująć. Czytelnik od razu jest rzucany na głęboką wodę z szansą na oswojenie się, swojego rodzaju przypatrzenie i dalej rozpoczęciu dochodzenia.
Gdy ja czytam książki kryminalne, zawsze w części mojej głowy odbywa się pewna analiza, czy dana postać, bohater jest mordercą czy nie... Całość zabawy dla mnie staje się niesamowita, gdy okazuje się, że pomimo badań psychologicznych ;P, zabił zupełnie ktoś inny. I ten moment uzmysłowienia sobie, że odpowiedź była tuż pod nosem.
W "Księżniczce z lodu" dokładnie mamy taką mieszankę wybuchową psychologicznej analizy, cudownej obyczajówki, dzięki której chcemy się przenieść na szwedzką prowincję, thriller, kryminał oraz napięcie, które rośnie do samego końca. Barwni bohaterzy i wartka akcja, pomimo długich opisów. Bo tego nie da się ukryć p. Lackberg oczywiście wypełniła książkę opisami, ale dosyć znośnymi, które chętnie się czyta. I ja przeczytałam :) warto. Pod koniec książki już wiedziałam, że zapewne przeczytam kolejną część i zamówiłam "Kaznodzieje" z nadzieją, że będzie równie dobry co "Księżniczka"...
Może dzięki p. Camilla'i szwedzki kryminał będzie jednym z moich ulubionych? Kto wie? Miejmy nadzieję.
Oczywiście zachęcam do sięgnięcia. Mnie się bardzo podobało.
Moja ocena 9/10/
Pozdrawiam
-KinayS.
ps. 12 milionów sprzedanych egzemplarzy "Księżniczki z lodu" - w zupełności się nie dziwię. Autorka dopieściła pierwszy tom co zaowocowało rzeszą zwolenników jej pióra.
ps2. Gdy czytałam "Księżniczkę z lodu"... nie dziwiłam się że Katarzyna Puzyńska jest nazwana polską Camilla Lackberg. Styl, sposób prowadzenia akcji, dokładność - to te podobieństwa odnalazłam w "Motylku". Ale cieszę się, że natrafiłam nareszcie na Wzór, którym jest Camilla Lackberg, i który jest tak chętnie naśladowany :)
ps3. Podobną książką, która skojarzyła mi się z klimatycznością i sposobem prowadzenia akcji była również "Dante na tropie". Zatem pani Camilla wyznaczyła pewien tor, dzięki któremu powstają wspaniałe dzieła, które chcemy tak wartko czytać.
Komentarze