R19: Reynard Sylvain "Piekło Gabriela" i " Ekstaza Gabriela"

R19: "Piekło Gabriela" i " Ekstaza Gabriela"



Witam Was bardzo serdecznie!
Dzisiejszego wieczora zdecydowałam, że opiszę książkę, z którą się spotkałam całkiem przypadkowo. Nie będę ukrywała (co zaowocuje recenzją w późniejszym czasie) chciałam coś przeczytać po "50 twarzach Greya"), w jakiś pewien sposób zmierzyć się z literaturą o tematyce erotycznej, na który panuje w obecnym czasie boom. Albo mówiąc krótko - boom na książki typu " 50 twarzy Greya". Buszowałam po półkach lokalnych księgarni i natrafiłam na "Piekło Gabriela". Oczywiście długo się nie zastanawiałam nad zakupem książki i wiecie co? Nie żałuję. Usiadłam do jej lektury jeszcze tego samego wieczora i nim się obejrzałam moja książka się skończyła. 

O czym jest?
Temat jak najbardziej interesujący, ponieważ opisuje relację pomiędzy dwojgiem ludzi. Kobietą i mężczyzną, tylko z małym haczykiem. Tym haczykiem jest to, że dziewczyna jest studentką a główny bohater jej wykładowcą. Książka rozpoczyna się od jakże znanego z życia studenckiego "upomnienia". Na początku trochę trudno się połapać w akcji, ponieważ wydaje nam się jako czytelnikom, że historia będzie brnęła przez kolejne rozdziały, aż tu nagle (o ile dobrze pamiętam, chyba był to rozdział siódmy z gwiazdką) - retrospekcja. Otóż profesor Emerson i Julia już wcześniej się spotkali. Przeczytanie tego rozdziału powoduje pewne wątpliwości czy przypadkiem profesor nie cierpi na amnezję... jednak później okazuje się, że nie.

Książka jest bardzo wciągająca i przesycona delikatnością. Nie mamy tutaj ziejących scen, które wystawiają naszą wyobraźnię na erotyczną próbę. Przez 640 stron opisywana jest zawiła relacja między głównymi bohaterami, którzy na swojej drodze muszą stawić czoła nie jednej przeciwności. Zwłaszcza będąc w tak specyficznym układzie. Nie będę koloryzować, ale zdarza mi się sięgnąć po "Piekło..." i otworzyć na którejkolwiek stronie i przeczytać kawałek. Język jest kulturalny i ambitny. Nie jest nasycony beznadziejnymi kolokwializmami, które sprawiają, że mamy wątpliwości co do inteligencji głównych bohaterów. Oczywiście w tle historii Gabriela i Julii tli się wątek "Boskiej komedii" Dantego. Co dodatkowo winduje poziom utworu. Jak dla mnie ten romans jest najbardziej najlepszym, który przeczytałam w ostatnim czasie. Bardzo lubię tę książkę i jej bohaterów i nie ukrywam, że mogłabym ją polecić przyjaciółce jako prezent lub książkę na odstresowanie się. Na okładce napisane jest "diabelski erotyk" - uważałabym z tym stwierdzeniem. Jedyna erotyczna scena pojawia się w ostatnim rozdziale! Tak moi mili, nie ma erotycznych scen przez całą książkę!!!

Uważam również, że smaczku dodaje fakt, że do końca nie wiadomo kto napisał ten romans. Mam tutaj na myśli płeć autora. Nikt nie wie, czy jest to kobieta czy mężczyzna. Ja uważam, że to mężczyzna napisał utwór. Wiele moich znajomych twierdzi, że kobieta, ponieważ zwracają uwagę, na język, pisownie czy kreację głównych bohaterów. Ja osobiście się nie zgadzam z tymi opiniami, ponieważ po przeczytaniu tak samo mężczyzna mógł z powodzeniem napisać tak dobrą książkę i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tak było. Moim zdaniem dobrym argumentem też jest to, że autor-mężczyzna stanowiłby przeciwieństwo dla niektórych autorek, które mocno kreują się na twardzielki w swoich erotycznych powieściach. Takie odwrócenie ról. Dlatego ja przystaje przy tym, że jednak jest to mężczyzna. 

Rozdziały nie są tak bardzo obszerne i nie zabijają długimi nudnymi opisami. Wszystko jest wyważone. Autor zachował dobre proporcje. Dla każdego coś dobrego się znajdzie. Wspaniałe kreacje Gabriela i Julii. Na dodatek autor dobrze dopasował imiona do głównych bohaterów ( ostatnimi czasy stykam się z coraz to dziwniejszymi imionami, które mnie po prostu rozśmieszają co nie jest dobrym zjawiskiem w kreacji konkretnej postaci).

O ile pierwsza część podobała mi się bardzo. To druga niestety nie porwała mnie już tak mocno i przerwałam ją w połowie. Oczywiście, wróciłam i doczytałam do końca, ale niesmak pozostał. 


Wiele moich znajomych (pozdrawiam!) twierdziło, że się wręcz zaczytywało drugą częścią a mnie podobała się raptem jedna scena. A mianowicie scena - adwokatury przed komisją uczelnianą, przed którą staje Gabriel i Julia. Gdy w pierwszej części mogłabym wymieniać i wymieniać sceny, które wryły mi się w pamięć i odtwarzam je dość często w na moim literackim "twardym dysku" to w tomie drugim???? Nie wiem. Nie mam pojęcia co mi nie zagrało. Chyba nie zapadła ta przysłowiowa klapka i przeczytałam, ponieważ chciałam dokończyć drugi tom bo jednak gdzieś chciałam wiedzieć jak się potoczą dalsze losy Gabriela i Julii, którzy stają już na krawędzi i chylą się ku rozpadowi ich związku. Bądź co bądź ich związek ewoluuje na oczach czytelnika co jest ciekawe. Dodatkowo coraz więcej osób wie o ich romansie, które nie powinny o nim wiedzieć czegokolwiek. 

Myślę, że moje uprzedzenie wynikło z tzw. przemęczenia historią tych dwojga. Ciągłym ukrywaniem się. Ponadto atmosferę piętrzy strach i lęk przed wyjściem prawdy na światło dzienne. Niby byłam zaciekawiona, ale moim błędem było sięgnięcie od razu po drugą część po tym jak przeczytałam pierwszą. Chyba jednak powinnam dać sobie trochę czasu. O ile do tomu pierwszego wracam bardzo często to "Ekstazę" przeczytałam raz i więcej po nią nie sięgnęłam. Co nie znaczy, że jest napisana gorzej! Autor/autorka trzyma ustanowiony sobie poziom i jakość jego/jej pisania jest wysoka. Nie ukrywam, że chciałam też skończyć "dwójkę", ponieważ w przyszłości ma się pojawić tom trzeci. I założę się, że po takiej długiej przerwie ostatnia część będzie mi się czytało o wiele lepiej niż tom drugi.

Mimo moich uprzedzeń - zachęcam!

Moje komentarze na empik.com:



"Ekstaza Gabriela":
" Moja ocena jest świadomie zachwiana. Pierwszą część wchłonęłam całą sobą. Niestety przy drugiej części nie miałam już takiej chęci. Problem polega na tym, że ta część nie jest już tak chwytliwa jak pierwsza. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobała, bo mi się podobała, ale do tej część mam dystans. Nie wiem dlaczego. Takie wrażenie na mnie wywarła. Jednocześnie bardzo polecam jako kontynuacja słynnej części o Gabrielu Emersonie i jego pięknej studentce Juliannie. Czekam na ostatnią część."




"Piekło Gabriela":
"Gdy dowiedziałam się, że książkę napisał facet... oniemiałam :O. Reynard jako autor posłał w kąt niejedną autorkę romansów, czyniąc je błahymi, nudnymi, wątłymi. Cudowny romans, śmieszne może, ale treść była tak wspaniała i urzekająca, że chyba razem z bohaterką pokochałam bohatera :) Wspaniale pokazane życie dwóch ludzi po przejściach. Były momenty gdy uśmiałam się do łez, a były takie, gdy te łzy były podyktowane wzruszeniem. Co najlepsze, wspaniałe przejścia między faktami, nie było zbędnych wątków, które nie miały pokrycia w rzeczywistości. Absolutnie wspaniały dobór utworów muzycznych w treści :) W tej książce nie była istotna fizyczność tylko dusza człowieka jego uczucia i emocje. Cudowna książka. Polecam zwłaszcza, aby nabrać dystansu do Grey'jowskiego pędu, który w obliczu tej książki okazał się błędem traktowania fizyczności i emocji drugiego człowieka."




PS. od razu piszę komentarz do mojej recenzji na empik.com - gdzieś natrafiłam, że Sylvain to mężczyzna, dlatego autor zakorzenił mi się w głowie, własnie pod taką postacią.




PS2. nie wspominałam o tym wcześniej, ale w książce jest dodany niesamowity zbiór utworów muzycznych. Chyba już zawsze Coldplay będzie mi się kojarzył z Gabrielem. I gdy słyszę ich utwory w radiu zaraz w mojej głowie pojawia się "Piekło...".

- KinayS.



     



Komentarze

Popularne posty