A żeby nie było ;)...
Cześć!
Ciąg dalszy walki rozpoczynających szkołę o podręcznik, zeszyt czy ulubiony długopis. Nawet porządnie zakupów nie idzie zrobić, ponieważ gdzie się nie obrócę - to kolejka na pięć kilometrów, to ktoś się przepycha, wypycha mnie z kolejki a ja przecież też jestem klientem do ciężkiego diabła!!! ;)
Zauważyliście, że ludzie w szale mają rozbiegany wzrok? Tych wszystkich ludzi, których mijam na ulicy, w najbliższym sąsiedztwie, tak obłąkańczo wygląda. Czasami wydaje mi się, że to objaw choroby "Zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, a później palą się opony... bo nie zdążę". Ehhh... Wrześniowe życie.
Ktoś może zapytać co mnie tak wzięło na komentarz przedszkolny (gra słów niezamierzona) - no bo w miejscu gdzie zwykle się przechadzam mam w sąsiedztwie hurtownie i księgarnie (wspominałam w poprzednim poście). Nawet porządnie wyjść z budynku się nie da. Bo nagle życie w mieście się rozpoczęło. I oczywiście wszystko szybko, szybko, szybko bo jestem spóźniony/spóźniona tu, tam...
A gdzie umiejętność planowania, się pytam? Usiąść na spokojnie wieczór wcześniej - zrób listę:
pkt. 1. - idę tu,
pkt. 2 - załatwiam to
a na końcu
pkt.3 - odpoczywam ;)
Ja tak robię i nie zdarzyło mi się czegoś zapomnieć, czy nie zauważyć, czy "o Matko Przenajświętsza" - nie byłam tam!! i gotowy "Wzrok rozbiegany" mamy na twarzy ;P
Polecam!
Planujmy a jak coś się zmienia - zorganizujmy listę na nowo.
Ja doszłam już do takiego sposobu organizacji, że mam kalendarz, w którym wszystko notuje - co mam zrobić, z kim się umówiłam, kto dzwonił i co zamierzam (i tak odpowiedź brzmi tak - nawet zapisuję, że mam zatankować samochód za trzydzieści złotych i piętnaście groszy ;P)
Od momentu, gdy wprowadziłam styl zapisywania już nie myślę o czym to ja zapomniałam.
I własnie - poziom mojego szczęścia sięgnął zenitu, ponieważ na stronie z dzisiejszym dniem widnieje napis "Zamówić książki". Odbiór w poniedziałek - bo oczywiście ja zawsze zamawiam przed weekendem i muszę czekać :/ - na to też muszę wymyślić jakiś sposób.
Jednakże (lubię to słowo ;P) w poniedziałek osiągnę poziom maksymalnego szczęścia i od razu rozpakujemy paczkę razem w kolejnym poście :)
Bo przecież zamówiłam książki, które należy przeczytać :) Musimy przeczytać!
PS. "Mgła" dozowana w dalszym ciągu... powolutku i przyjemnie :)
Miłego czwartku i do następnego posta-anegdotki ;)
Cześć!
Ciąg dalszy walki rozpoczynających szkołę o podręcznik, zeszyt czy ulubiony długopis. Nawet porządnie zakupów nie idzie zrobić, ponieważ gdzie się nie obrócę - to kolejka na pięć kilometrów, to ktoś się przepycha, wypycha mnie z kolejki a ja przecież też jestem klientem do ciężkiego diabła!!! ;)
Zauważyliście, że ludzie w szale mają rozbiegany wzrok? Tych wszystkich ludzi, których mijam na ulicy, w najbliższym sąsiedztwie, tak obłąkańczo wygląda. Czasami wydaje mi się, że to objaw choroby "Zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, a później palą się opony... bo nie zdążę". Ehhh... Wrześniowe życie.
Ktoś może zapytać co mnie tak wzięło na komentarz przedszkolny (gra słów niezamierzona) - no bo w miejscu gdzie zwykle się przechadzam mam w sąsiedztwie hurtownie i księgarnie (wspominałam w poprzednim poście). Nawet porządnie wyjść z budynku się nie da. Bo nagle życie w mieście się rozpoczęło. I oczywiście wszystko szybko, szybko, szybko bo jestem spóźniony/spóźniona tu, tam...
A gdzie umiejętność planowania, się pytam? Usiąść na spokojnie wieczór wcześniej - zrób listę:
pkt. 1. - idę tu,
pkt. 2 - załatwiam to
a na końcu
pkt.3 - odpoczywam ;)
Ja tak robię i nie zdarzyło mi się czegoś zapomnieć, czy nie zauważyć, czy "o Matko Przenajświętsza" - nie byłam tam!! i gotowy "Wzrok rozbiegany" mamy na twarzy ;P
Polecam!
Planujmy a jak coś się zmienia - zorganizujmy listę na nowo.
Ja doszłam już do takiego sposobu organizacji, że mam kalendarz, w którym wszystko notuje - co mam zrobić, z kim się umówiłam, kto dzwonił i co zamierzam (i tak odpowiedź brzmi tak - nawet zapisuję, że mam zatankować samochód za trzydzieści złotych i piętnaście groszy ;P)
Od momentu, gdy wprowadziłam styl zapisywania już nie myślę o czym to ja zapomniałam.
I własnie - poziom mojego szczęścia sięgnął zenitu, ponieważ na stronie z dzisiejszym dniem widnieje napis "Zamówić książki". Odbiór w poniedziałek - bo oczywiście ja zawsze zamawiam przed weekendem i muszę czekać :/ - na to też muszę wymyślić jakiś sposób.
Jednakże (lubię to słowo ;P) w poniedziałek osiągnę poziom maksymalnego szczęścia i od razu rozpakujemy paczkę razem w kolejnym poście :)
Bo przecież zamówiłam książki, które należy przeczytać :) Musimy przeczytać!
PS. "Mgła" dozowana w dalszym ciągu... powolutku i przyjemnie :)
Miłego czwartku i do następnego posta-anegdotki ;)
Cześć!
-KinayS.
Komentarze