R27: John Green "Papierowe miasta"
R27: Papierowe miasta
Witam,
wspaniała, przyjemnie zajmująca czas, okrutnie wciągająca, opowieść o prawdziwej młodzieńczej miłości, męskiej przyjaźni przy której ubawiłam się jak nigdy dotąd oraz o głębokich przemyśleniach dotyczących wzajemności i ludzkich wyobrażeniach o drugim człowieku.
Jak zwykle wysoki poziom pisma Johna Green'a zapewnił mi dobry humor podczas zgłębiania historii Margo i Quentin'a. Garstka ludzi w wieku licealnym zostaje postawiona przed nietypowym wydarzeniem jakim jest nagłe zaginięcie ich koleżanki. Bezustanne poszukiwania kierowane przez inteligentne wskazówki Margo, powodują, że historia Quentina i jego przyjaciół jest nie tyle wciągająca co wymagająca. Wymagająca zaangażowania, uczucia i niebanalnej inteligencji.
Green tworzy wyjątkową historię dla młodzieży, ale i każdy dorosły, który usiądzie i się z nią zapozna, spowoduje, że przez chwile przemyśli swój światopogląd na ludzi. Jak zwykle wspaniale uczy i głęboko porusza. Wypowiedzi bohaterów szybko trafiają do zapędzonego w życiowym tempie człowieka.
Narracja pierwszoosobowa daje nam możliwość szybkiego wtopienia się w osobę Quentina i stać się bohaterem ciekawej historii, która porywa bez trzymanki. Historii uczącej, historii o sile prawdziwego uczucia - miłości,przyjaźni. Wspaniale postacie, gustowne dialogi :) Polecam jak najmocniej.
Niby zwykła historia a wiele mnie nauczyła, dała do myślenia. Wypowiedź jednego z głównych bohaterów zapadła w moje myśli tak mocno, że pozwolę sobie przytoczyć: "Quentin, nie licz na to, że Ben będzie taki jak Ty, ani on nie powinien liczyć na to, że Ty będziesz taki jak on". Uderzająca sentencja mówiąca o tym, że często mamy jakieś wyobrażenie o danym członku rodziny, znajomym, przyjacielu... ale to tylko nasze wyobrażenie i często okazuje się, że ta bratnia dusza jest zupełnie inna niż ta z naszego oczekiwania. Cała historia opiera się na tym, aby nie patrzeć na drugiego człowieka w perspektywie naszej wyobraźni, lecz w perspektywie jego prawdziwości. Polubić nas jako tych prawdziwych a nie papierowych, takich jak nam się wydaje. W końcu zmieniamy się, nasze zachowania są dyktowane różnymi przeżyciami, nikt nie jest w stanie przewidzieć jacy będziemy...
I tego uczy ta historia - prawdy o drugim człowieku i w jaki sposób się z ta prawdą zmierzyć.
Oczywiście dzięki historii Quentina i Margo dowiedziałam się czym są Papierowe miasta... :) Przyznam się, że nie zetknęłam się wcześniej z tym tematem, który jest bardzo interesujący.
Zapraszam do lektury.
Dowiedziałam się, że w 2015 roku możemy liczyć na film pod tym samym tytułem... już nie mogę się doczekać, żeby zasiąść w kinowym fotelu i odtworzyć przed oczami historię Margo i Quentina. Liczę, że poziom będzie co najmniej wyrównany jak z "Gwiazd Naszych Wina". Dodatkowo zapraszam do kin. :)
Jest tylko jeden mankament książki, który w jakiś sposób mnie drażnił. Niektóre elementy akcji zostały, tak mi się wydaje, przeciągnięte do absolutnego maksa powodując, że czytelnik chwilami może się znudzić, jeśli nie jest wyjątkowo mocno wciągnięty w historię Quentina i Margo. Jednak jest to tylko zabieg kosmetyczny, który nie przyćmiewa całości utworu. Można przymknąć oko.
Moja ocena 9/10.
-KinayS.
Komentarze