R69: Agnieszka Lingas-Łoniewska "Boys from hell"
R69: Boys from hell...
Cześć,
oczywiście z ogromną ilością chusteczek i emocjami wywleczonymi na lewą stronę przeczytałam Boys'ów i przyznam, że jak w przypadku poprzednich książek Autorki (która nie powiem mocno broni się w moim repertuarze i staje się ulubioną polską autorką romansów z elementem sensacji, kryminału itp) ta książka uwaga jest bardzo... pouczająca. Pokorna i cierpliwa.
Jestem przyzwyczajona do tego, że każdą książkę autorki przeżywam razem z bohaterami historii i zawsze wczuwam się w ich perypetie, emocje, uczucia, wątpliwości, zestawiam z moimi przekonaniami - i tu byłam przygotowana na teksańskie wzloty, gorące słońce, porwania gangów i gorącą miłość.
Było "to" jak najbardziej było, ale zakończenie spowodowało, że usiadłam sobie w fotelu i przemyślałam sens. Wyhamowałam. Myślę, że każdy czytelnik doznaje swoistego dojrzewania. Na chwile zatrzymujesz się i zaczynasz analizować swoje życie przez perspektywę emocji bohaterów książki - czy przypadkiem nie za szybko żyjemy, czy za szybko nie podejmujemy decyzji, czy nasze emocje nie galopują za bardzo i nie podejmujemy pod ich wpływem zbyt pochopnych scenariuszy?
Bo w przypadku głównych bohaterów Jax'a i Anny - jest wszystko - emocje, miłość, rozstanie, pokora, porywczość, niesprawiedliwość i szczęśliwe zakończenia. Autorka napisała mi kiedyś takie zdanie (już całkiem prywatnie), że "życie pisze najlepsze scenariusze" w tym przypadku do książki.
Zgadzam się w 100 %. Nieważne jest, że rzecz i akcja dzieje się w Texasie. Nieważne, że jest tak czy inaczej. Bo życie między ludźmi dzieje się wszędzie. Miejsce to tylko tło. A my tworzymy tą "akcję".
W książce jest przedstawiona tak naprawdę banalna historia. Młoda licealistka zakochuje się w szefie gangu motocyklowego na przedmieściach Houston w małej miejscowości, oczywiście wiążą się z tym całe kolorowe wachlarze emocji. Chęć rozbicia relacji, chęć scalenia, przeciwni związkowi wysoko sytuowani rodzice dziewczyny, mocno kibicujące powodzeniu relacji, rodzeństwo głównego bohatera oraz rodzinne tragedie. Agnieszka Lingas-Łoniewska pisze o życiu. Takim jak Twoje, moje i myślę, że każdego z nas. Dlatego tak łatwo nam się jest wczuć w rolę bohaterów, każdej książki Agi. W jednej bardziej, w drugiej mniej.
O ile ja czytałam tą książkę, jako typowy romans, w garści dzierżąc paczkę chusteczek, to w życiu nie sądziłam, że zakończenie rozwali mnie kompletnie na łopatki.
I to nie chodzi o moje wzruszenie, które było silne. Ale o morał. Morał tej bajki jest bardzo dobrze znany wszystkim, ale często pomijany. Bo tak jest łatwiej? Wygodniej? Zamknąć za sobą drzwi i już?
Autorka wskazuje, że nieraz musimy przejść prawdziwe piekło, nieraz rozstanie na wiele miesięcy z kimś kogo kochamy, nieraz musimy się odseparować... aby być razem. Trzeba walczyć! Każdego dnia. A nie poddawać się. Kiedy już w życiu głównych bohaterów każde było na drodze osobnej: on tu ona tam, tworząc osobne historie - nagle nastąpił zwrot. I to taki zwrot, którym powinien kierować się każdy kochający uczciwie człowiek.
Pani Agnieszko - brawo! Udało się Pani - zaskoczyć mnie i rozpalić nadzieję, że jednak kierujemy się sercem. A nie chłodną kalkulacją to mi się opłaca, a to nie. Książka piękna. Prawdziwa bajka o złym księciu i księżniczce, która bardzo go kocha, ale...
I własnie, aby to "ale" poznać - sięgnijcie po książkę :)
Pozdrawiam cieplutko w ten upalny dzień.
Dziękuje za uwagę i za to że czytacie moje wypociny :)
-KinayS.
Komentarze